Fala - nad morzem

wczasy, wakacje, urlop

Losy Sielawy z Pomorza

06 czerwiec 2012r.

Siedząc losy Siellawy, autorowi udało się, dzięki uprzejmości dra Alfreda Berlsteina z Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce, zdobyć notatkę z nowojorskiej gazety, o której to wspomina na samym początku Horain. Notatka ta ukazała się w czwartek 23 listopada 1876 roku w "The New York Times", Oto jej tekst w polskim tłumaczeniu wo: "Śmierć pracownika drogeryjnego. Tajemniczy wypadek zatrucia. Znaleziono nieżywego w łóżku. Farmaceuta, który zamierzał powrócić do Polski. John Biggio, pracownik drogerii należącej do dra R. B. Wilsona, położonej przy Leonard Street 166 idąc rano do pracy, żeby przejąć dyżur po koledze Mieczysławie Siellawie — zdziwił się, że drogeria nie jest jeszcze czynna, chociaż już dawno minęła zwykła godzina otwarcia. Wiedząc, że Siellawa sypiał w pokoju na tyłach, sklepu, Biggio wszedł na korytarz i zapukał głośno do drzwi, ale odpowiedzi nie było. Potem zajrzał przez okno wychodzące na podwórze i dopiero wtedy przekonał się, jaki był powód milczenia kolegi. Siellawa leżał martwy w łóżku Biggio niezwłocznie zawiadomił swego pracodawcę o tym, co się stało i ten natychmiast otworzył drogerię i obejrzał ciało zmarłego, nie znalazł nic, co by wyjaśniało przyczynę śmierci. Koro-ner Woltman, prowadzący śledztwo, polecił swemu zastępcy zbadanie zwłok i ten wydał opinię, że śmierć nastąpiła niewątpliwie na skutek zatrucia kwasem pruskim. Nie ma żadnych dowodów na to, że denat zamierzał popełnić samobójstwo. Siellawa pochodził z Polski, miał lat trzydzieści osiem i był człowiekiem wysoko wykształconym, znającym kilka języków. Przyjechał do tego kraju około piętnaście lat temu i w październiku 1872 roku Nowojorska Izba Farmaceutyczna wydała mu świadectwo asystenta farmaceutycznego. W kwietniu 1873 roku przyjął" on posadę u dra Wilsona i od tego czasu pełnił funkcję kierownika drogerii przy Leonard Street 166!g. W kieszeni zmarłego znaleziono list pisany po polsku, widocznie do przyjaciela, który podajemy poniżej w tłumaczeniu: Kochany Antoni. Nowy Jork, 22 listopada Już od bardzo dawna nie miałem żadnej wiadomości od Ciebie. Piszę dziś ten list z prośbą o odpowiedź: co się stało? Pracuję obecnie w drogerii, lecz chciałbym wiedzieć, czy Tobie powodzi się lepiej. Tutaj nie mam żadnych widoków na poprawę syutacji. Napisz co robisz obecnie i jak prosperuje Twoje przedsiębiorstwo? Chciałbym wrócić do ojczyzny, do domu i tam zakończyć życie. Przesyłam Ci mój adres. M. Siellawa iso Orygialny tekst — patrz: "Nautologia". 1/1966, s. 76. Dr. Wilson zawiadomił wczoraj koronera, że Siellawa był morfinistą i przypuszczalnie we wtorkową noc mógł przez nieuwagę zażyć zbyt dużą dawkę". Dr. Berlstein dowiadywał się w nowojorskiej policji, czy przypadkowo nie znajdują się u nich jeszcze akta sprawy Siellawy — niestety, archiwum tak długo podobnych akt nie przechowuje. Z kolei, dzięki uprzejmości państwa Siellawów zamieszkujących w Brazylii, udało się autorowi udokumentować szlacheckie pochodzenie naszego bohatera. W książce Teodora Żychlińskiego Złota księga szlachty polskiej, rocznik VII, wydanej w Poznaniu w 1885 roku, czytamy: "Sielawowie herbu własnego Rodzina ta niegdyś licznie rozrodzona na Litwie i na Wołyniu, osławiona zaś Antonim, Arcybiskupem połockim, bezpośrednim następcą w tej godności błogosławionego Józefa Kuncewicza. Używa dotąd przydomku »Kmitynicz«, a pieczętuje się herbem własnym, który przedstawia w polu czerwonym na haku, czy też na rzece wężykowato płynącej strzałę srebrną, żeleźcem do góry stojącą, koronę zdobią trzy pióra strusie. Protoplastą jej jest Andrzej Kmitynicz Sielawa (I pok.), który w początku XVI wieku fundował cerkiew w Mienicy i w niej leży pogrzebiony [...]". Opisując następnie odnogę pyszniańską tej rodziny, Żychliński pisze: "[...] Józef Kmitynicz Sielawa (XII pok.), dziedzic Pyszna, marszałek lepelski, miał za żonę Izabellę Nańkinównę, z której dwie córki: Walerya i Józefina, oraz dwóch synów: Władysław i Mieczysław, przebywający w Ameryce. Władysław Kmitynicz Sielawa (XIII pok.), pozostawił z Spa-sowskiej, która sdo voto wyszła za Brzostowskiego, syna jedynaka, któremu na imię: Cyprian Kmitynicz Sielawa (XIV pok.)". Człowiekiem, który widział latarnię Siellawy, był profesor geologii Uniwersytetu Lwowskiego, Józef Siemi-radzki. W dniu 18 lipca 1882 roku statek, na którym płynął Siemiradzki stanął na redzie portu Colon. Dalej profesor wspomina 151: "[...] 18-go wieczorem dostrzegamy wybrzeże, lecz z powodu spóźnionej pory, nie możemy wpłynąć do portu. Na prawo bieleje we mgle samotna latarnia morska — ta sama, w której Sienkiewicz swego bohatera osadził [...]". Latarnia ta zbudowana została przez Towarzystwo Kolei Panamskiej i oddana do użytku w lipcu 1852 roku. Jak podaje spis świateł nawigacyjnych, biała, drewniana wieża latarni stała w północno-zachodniej części wyspy Manzanillo, a jej wysokość wynosiła 18,2 metra. Na wieży paliło się białe, stałe światło o zasięgu 10 Mm. Położenie geograficzne: 9°23'8" szerokości północnej, 79°53'0" długości zachodniej152. Przeanalizujmy teraz treść notatki Horaina, w oparciu o powyżej przytoczone dokumenty153. Wyspa Manzanillo jest niską wyspą koralową i usytuowana jest w Zatoce Cytrynowej (Limon Bay), podobnie jak wyspa Wolin na Zalewie Szczecińskim. W roku 1852 założono na wyspie miasto i port Aspinwall. Nazwa miasta nadana została przez amerykańskie towarzystwo kolei żelaznej i pochodzi od nazwiska dyrektora tej kompanii151. Budowana w latach 1851—1855 kolej łącząca Atlantyk z Pacyfikiem, wyprzedzała budowę kanału panamskie-go, a Aspinwall był końcową stacją tej kolei. W roku 1880 liczba mieszkańców Aspinwall wynosiła 3 tys. W 10 lat później miasto prawie całkowicie się spaliło. W roku 1960 liczyło 59,4 tys. mieszkańców. ui j, S i e m i r a d z k i, Z Warszawy do równika. Lwów 1895, s. 70. "2 Verzeichniss der Seeleuchten oder Leuchtfeuer der Erde. Berlin 1872, s. 207, poz. 2598. "a Pełną analizę literacką noweli opracował K. Wyka, Latarnik na nowo odczytany. W: Ossolineum. "Księga pamiątkowa w 150-lecie Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich". Wrocław 1967. im RZąd Kolumbii życzył sobie natomiast, by miasto nazwane zostało Colon, od nazwiska Krzysztofa Kolumba. Wobec nieugiętego stanowiska towarzystwa rząd kolumbijski wydał polecenie, by poczta zwracała całą korespondencję kierowaną na adres Aspinwall, jako miejscowości nieznanej. I tu nasuwa się pierwszy wniosek: latarnia opisana przez Siemiradzkiego, jedyna w tym rejonie, nie jest usytuowana na samotnej wyspie w odległości 10 mil od brzegu — jak to pisał Horain. Jak wykazuje mapa Admiralicji Brytyjskiej, w odległości 10 Mm nie ma w ogóle żadnej wyspy, na której stać by mogła latarnia morska 155. Wniosek drugi: znając ówczesne środki techniczne, jakimi dsyponowano na latarniach, stwierdzić można, że jeden latarnik nie mógł sam obsługiwać latarni. I to tym bardziej latarni położonej z dala od lądu stałego, która w czasie sztormowej pogody mogła być przez kilkanaście dni niedostępna — a przecież latarnik też może zachorować, zaniemóc. Któżby go wtedy zastąpił? Instrukcja dla latarników szkockich z, roku 1847 mówi, że czas trwania nocnej wachty, podobnie jak i na, statkach, nie powinien przekraczać czterech godzin. A przecież i w ciągu dnia jest jeszcze moc roboty: trzeba z piwniczki donieść olej, napełnić zbiorniki lamp, wymienić i przyciąć knoty, oczyścić i wypolerować reflektory, oczyścić szkła lamp i szyby laterny, na bieżąco prowadzić konserwację wieży itd. Sienkiewicz pisze, że Skawiński "wstawał świtaniem". Nieprawda! Rankiem, po całonocnej wachcie, samotny latarnik powinien iść spać. Jednoosobowa załoga latarni jest więc nie do pomyślenia przez krótki czas, a co dopiero bez przerwy przez okres przeszło dwu lat. Wniosek trzeci: Horain nie podaje ile lat miał Siellawa, domniemując jedynie, że opuścił on Europę w 1848 roku. Dziennikarz gazety nowojorskiej podaje natomiast, że zmarły miał lat 38. Wynikałoby stąd, że Siellawa wyruszył w świat, mając lat... 10. Sienkiewicz w Liście do Litwosa pisząc o Siellawie, nazywa go "starym człowiekiem", "starym dziwakiem" lub też po prostu "starym". Należy jednak chyba dać wiarę nowojorskiemu dziennikarzowi, który swoje informacje czerpał z miarodajnego źródła, jakim była policja. O jakimkolwiek błędzie drukarskim nie może być mowy, gdyż wiek zmarłego podany został słownie. W dalszym ciągu wynikałoby, że gdy Siellawa przybył do Stanów w 1861 roku miał zaledwie 23 lata — nie był więc starym, ustatkowanym już człowiekiem, któremu powierzyć by można samodzielne i odpowiedzialne stanowisko latarnika na samotnej wyspie. Był raczej pełnym życia młodzieńcem, który nie wytrzymałby takiej służby przez 26 miesięcy bez przerwy, jak to pisze Horain. il 73 Wniosek czwarty: w Złotej księdze szlachty polskiej Żychliński daje nam potwierdzenie informacji Horaina, że Siellawa był "człowiek wysoko ukształcony, prawy i szlachetny". Wniosek piąty: notatka nowojorskiego dziennikarza potwierdza przypuszczenia Horaina, jakoby Siellawa używał morfiny, z tym tylko, że bezsenność była skutkiem używania morfiny, a nie przyczyną. Jest to jeden z charakterystycznych objawów występujących u mor-finistów. Przypadek morfinizmu Siellawy jest dość charakterystyczny. Nałogowi temu ulegają bowiem często lekarze, aptekarze i inne osoby mające łatwy dostęp do lekarstw. Innym z objawów morfinizmu u Siellawy jest niechęć do życia. Potwierdzenie tego mamy w znalezionym w kieszeni Siellawy liście do przyjaciela, w którym to czytamy: "[...] chciałbym wrócić do ojczyzny, do domu i tam zakończyć życie [...]'. Wielu morfinistów kończy swoje życie samobójstwem i to właśnie za pomocą morfiny. Tak więc sugestie dra Wilsona jakoby denat mógł (przez nieuwagę?) zażyć zbyt dużą dawkę morfiny, nie były bezpodstawne. Przewlekły morfinizm prowadzi również do ciężkich zaburzeń psychicznych. O urojeniach prześladowczych Siellawy rozpisuje się szeroko Horain. Znamienną cechą morfinistów jest też nieodparty pociąg do kłamstwa156.

ocena 4,1/5 (na podstawie 36 ocen)

morze, turystyka w Polsce, latarnia morska